Forum Azuria Strona Główna Azuria
"Żadna mechanika nie zastąpi zdrowego rozsądku"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Reminiscencje

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Azuria Strona Główna -> Sesje / Kampania Rycerska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mariusz
Defragmentator



Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Cloudy Sky

PostWysłany: Sob 11:03, 23 Sie 2014    Temat postu: Reminiscencje

Zapis świadectwa pamięci sir Seana MacKaya, na pamiątkę i ku przestrodze.

Zaopatrzywszy się na podróż w Norfolku - i po gwałtownych wydarzeniach jakie miały tam miejsce - poselstwo w sprawie wykupu z rąk szkockiego szlachcica syna jednego z wasali barona Hugo udało się w dalszą drogę.

Deszcz padał niemiłosierny, zmieniając trakty w trzęsawiska i przyginając drzewa do ziemi. To czego nie zrobił, to nie schłodził gorącej krwi Grayhavena, któren (rzekomo) ujrzawszy w lesie stworzenie przypominające wróżkę, popędził w ślad za nim. Dumaliśmy, że gdy głowa mu ochłonie to rychło wróci i będziemy mogli ruszyć w dalszą drogę. Jednakże skoro jego absencja się przedłużała, ruszyliśmy w ślad za nim.

Zaowocowało to gościną u nader osobliwej babuleńki, która jak głęboko wierzę, okazała się być wiedźmą. Znać to było po tym, że gdy już w nocy jakieś zagadkowe stworzenia zakłócały spokój koniom, a gdy rano ruszyliśmy w dalszą drogę, to nie minęło kilka godzin, gdy w tajemniczy sposób znaleźliśmy się na powrót w tej samej chatynce. Czy może być, że lady Lorelay pobłądziła w tych lasach? Mogło. Ale fakt, że po przetrząśnięciu bagaży znaleźliśmy w naszych jukach pomazany dziwnie kamyk, a po jego pozbyciu się opuściliśmy przeklęte miejsce już bez trudu, każe mi myśleć inaczej.

W najbliższej wiosce skorzystaliśmy z gościny sprawującego nad nią pieczę szlachcica i opowiedzieliśmy mu naszą przygodę. Niestety, nic on nie wiedział o tym, by wspomniane przez nas rejony były zamieszkałe. O rzekomych krewnych wiedźmy też nic nie wiedział.

Następnego dnia wyruszyliśmy dalej w naszą stronę, pamiętając o przestrodze jakiej nasz gospodarz udzielił nam na drogę - strumień, jaki musimy pokonać by kontynuować naszą podróż może być wezbrany. I tak też było. Próba sforsowania go okazała się dramatyczna w skutkach, ale i zakończyła się szczęśliwie. Musieliśmy jednak wrócić z powrotem do wioski, by się wysuszyć i postanowić do czynić dalej.

Gdzieś w międzyczasie natknęliśmy się na trakcie na poważnie rannego kmiecia, dogorywającego gdzieś w krzakach. Bóg musiał czuwać nad nim, bo mimo ciężkich ran udało się nam go dotransportować do wioski przy życiu. Jego anioł stróż musiał trzymać przy nim wartę, gdyż przetrwał noc i był w stanie opowiedzieć nam co mu się przytrafiło. Dowiedzieliśmy się, że został napadnięty przez okolicznych bandytów, obrabowany, a jego żona została porwana.

Wspomniany szlachcic znał sprawę bandytów, z którymi boryka się od dłuższego czasu. Zajęli oni bowiem nieodległy kompleks jaskiń ciągnących się przez wzgórza. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy udzielić pomocy w tej sprawie. Z braku możliwości obstawienia wszystkich wyjść z jaskiń, ich zawalenia czy zadymienia, ani tym bardziej na sprowokowanie bandytów do walki na otwartym polu, zdecydowaliśmy się na karkołomny ruch polegający na frontalnym ataku. Udało nam się dopaść kilku bandytów, jednego wziąć żywcem, ale nie mogliśmy choćby podejrzewać, że szajka została rozbita. Mimo to misja nie zakończyła się zupełnym niepowodzeniem; przy odrobinie szczęścia bandyci nabiorą rezonu, a może kilku z nich dojdzie do wniosku, że następnym razem właśnie oni nie będą mieli tyle szczęścia co stojący już przed obliczem Pana ich konfratrzy? Kto wie? Może i z nich ich aniołowie stróżujący jeszcze nie zrezygnowali?

Z całą pewnością jeden czuwał nad żoną znalezionego w krzakach jegomościa. Znaleźliśmy ją całą i zdrową, jeśli nie liczyć kilku siniaków i paru nocy, o których wolałaby nie pamiętać. Zabraliśmy więc jeńca i kobietę z powrotem do wioski gdzie zostawiliśmy oboje i udaliśmy się w dalszą drogę.

[To jest ostatni moment na to by wspomnieć prostolinijne metody przesłuchiwania kowali, które to pewnikiem zraziły do nas świeżo zaprzyjaźnionego szlachcica, gdyby nie to, że ciągle mogliśmy jeszcze dla niego być użyteczni.]

Wracając nad feralny "strumyk" musieliśmy zdecydować czy jechać dużo dłuższą trasą wzdłuż rzeki - do mostku - czy pojechać w górę strumienia, gdzie znajdować się miał brud... Jednakże ta trasa miała prowadzić przez las dziki i niebezpieczny. Finalnie wybraliśmy tę druga opcję i pokonaliśmy w końcu niebezpieczna wodę w drodze do Yorku.

Później była jeszcze bodaj jakaś wioska, w której również ostrzegano nas przed bandytami. Zatem gdy dotarliśmy do wąwozu stało się dla nas jasne, że jeśli gdzieś będzie zorganizowana pułapka, to właśnie tutaj. Jedno z nas wspięło się dyskretnie na szczyt zbocza, lecz nie zauważywszy niczego podejrzanego, wróciło i ruszyliśmy dalej. Właśnie wtedy rozpoczął się ostrzał. Było zbyt daleko do końca niebezpiecznego odcinka drogi, tak więc zawróciliśmy by zastanowić się co dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek
Różowy Jednorożec



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 11:21, 23 Sie 2014    Temat postu:

Po powrocie znad niemożliwej do przebycia rzeki, postanowiliśmy udać się drogą na zachód (potencjalnie bardziej niebezpieczną, ale krótszą). Po drodze Gregory poczuł znajomy zapach wróżek i podążył w las w ich poszukiwaniu. Błąkał się wiele godzin po lesie (nieświadom tego, jak wiele czasu mu zeszło na tym) i spotkał jakąś babcię z chłopcem w chatce, którzy nie brali go na poważnie (i podobno była to wiedźma, z którą mogliśmy walczyć, ale jakoś nam to umknęło). Towarzysze podróży w końcu znaleźli Greyhavena i podróż mogła być kontynuowana. W pewnym momencie znaleźliśmy ślady walki i po zbadaniu okolicy natrafiliśmy na ciężko rannego mężczyznę, którego postanowiliśmy dowieźć do wioski. Po dotarciu na miejsce, Sean za pomocą gorącej modlitwy uruchomił procesy regeneracyjne w wydawałoby się martwym już ciele, za co został pobłogosławiony doświadczeniem. Uratowany poprosił o ocalenie jego żony z rąk bandziorów, a panujący na włościach sir Jakiśtam, opowiedział o swoich problemach z tymiż. Zaoferował nam także, choć niechętnie, luksusowe komnaty w swojej stajni. Po krótkim dochodzeniu udało się grupie dowiedzieć, że rabusie zagnieździli się w pobliskich jaskiniach. Postanowiliśmy pomóc sir Jakiśtamowi, a on wielkodusznie dał nam do dyspozycji część swoich zbrojnych (w liczbie 2, jeśli dobrze pamiętam). Jaskinie okazały się skomplikowanym i dobrze przygotowanym do obrony labiryntem, lecz nasze główne zadanie - uratowanie żony chłopa z traktu zostało wykonane. Udało nam się także nieznacznie nadgryźć siły złoczyńców. Jednego z nich złapaliśmy żywcem i uznaliśmy, że sir Jakiśtam może wydobyć z niego informacje niezbędne do wytrzebienia łajdaków. Sir Jakiśtam nie podzielał naszego entuzjazmu i przez długi czas próbował przekonać nas, że powinniśmy zostać i dokończyć rozprawiania się w czwórkę z hordą zbójców ukrywających się w nafaszerowanych pułapkami jaskiniach. Niewątpliwą zachętą była stodoła, w której być może pozwolił by nam pozostać w czasie, który byłby potrzebny na dokończenie zadania, jednak uznaliśmy, że musimy wrócić do naszej pierwotnej misji, więc ostatecznie z żalem pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. W trakcie przejazdu przez zalesiony wąwóz, zostaliśmy zaatakowani. C.d.n?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Unas
Something Rotten



Dołączył: 28 Lut 2008
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Tiffauges

PostWysłany: Sob 18:16, 23 Sie 2014    Temat postu:

No więc tak. Próbowaliśmy przepłynąć rzekę siłą. Za pierwszym razem się nie udało ale nie pozwolili spróbować znowu. Potem jeden taki szlachcić trzymał nas w stodole. Potem Gregory obiecał wytwórnie piwa i okazało sie że kłamał więc pojechaliśmy krótszą i niebezpieczną drogą. Więcej mu nie wierze. W lesie zaczął się uganiać za wróżkami, zboczeniec jeden. I uganiał sie godzine. Spotkaliśmy rozwalonego gościa na trakcie. Miał żone zgwałconą czy coś. Za namową MacKaya postanowiliśmy mu pomóc. Nadaremnie. Banda chuja z kuszami w jaskiniach wydała nam walkę w warunkach niegodnych rycerza. Szarża frontem nie poskutkowała. Stwierdziliśmy że wobec przeważającej liczby dróg ucieczki dla wroga nie ma co go szturmować i pojechaliśmy dalej. Chłop został bez baby. Znajdzie se nową. Ale okazało sie że wróg chce dostać wpierdol w kanionie. Tam też na nas czekali..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mariusz
Defragmentator



Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Cloudy Sky

PostWysłany: Sob 18:48, 23 Sie 2014    Temat postu:

Akurat to nie Gregory majstrował z piwem, ale Sean:-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Unas
Something Rotten



Dołączył: 28 Lut 2008
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Tiffauges

PostWysłany: Sob 18:50, 23 Sie 2014    Temat postu:

Tak to zapamiętał Entenbach! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mariusz
Defragmentator



Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Cloudy Sky

PostWysłany: Sob 18:58, 23 Sie 2014    Temat postu:

Hahaha:DVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Azuria Strona Główna -> Sesje / Kampania Rycerska Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin