Forum Azuria Strona Główna Azuria
"Żadna mechanika nie zastąpi zdrowego rozsądku"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jakieś tam pitolenie o realiach.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Azuria Strona Główna -> Sesje / Kampania Rycerska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:34, 06 Lut 2014    Temat postu: Jakieś tam pitolenie o realiach.

Na początek o heraldyce - bardzo króciutko i z uproszczeniami, niestety, bo to pasjonujący temat.
Herb zawiera kilka ważnych elementów - dewizę, zawołanie, labry, trzymacze, koronę, klejnot no i przede wszystkim tarczę, na której tu się skupię.
Tarcza herbowa czyli to, co zwykło się uważać za herb, jest faktycznie jego najbardziej rozpoznawalnym elementem. Tarczę możemy dzielić na kilka różnych sposobów: wcale, czyli jedno pole, na dwa - poziomo lub pionowo, na trzy, również poziomo, pionowo lub w rosochę, na cztery albo na pięć. W tych polach pojawiają się mobilia herbowe czyli godła.
Godłami mogą być najróżniejsze rzeczy - wytwory rąk ludzkich, zwierzęta, realne lub fantastyczne, rośliny, symbole geometryczne postacie lub elementy sylwetki. Godło przypisane sobie pole wypełnia:
- szczelnie, czyli jest największe jak się da i zajmuje największy obszar pola jak to możliwe;
- centralnie, czyli jest pośrodku
- w całości, czyli nie wystaje poza krawędzie pola.
Kolorystyka herbów.
Ta jest bardzo ściśle określona - tynktur (tak nazywają się w heraldyce barwy) jest ledwie 6. Dwa metale, czyli srebro (kolor biały) i złoto (kolor żółty) oraz cztery kolory - zielony, czerwony, błękitny (ale tak naprawdę niebieski) i czarny. W późniejszych latach dodano też purpurę ale można się bez niej obyć. Wink
Obowiązuje zasada niekładzenia metalu na metal i koloru na kolor.
Dzięki temu herby są kontrastowe i czytelne - przy okazji estetyczne.
Czyli herb Polski to tak naprawdę orzeł srebrny w polu czerwonym (a nie orzeł biały - kolor biały w heraldyce nie występuje).
Oprócz mobiliów, na tarczy mogą występować tzw. figury zaszczytne (nazwa myląca - nie ma to nic wspólnego z podnoszeniem godności herbu) czyli wydzielone, geometryczne obszary na tarczy -np. słup (pas pionowy wzdłuż całej tarczy), pas (poziomy), krokiew (jak na pagonie sierżanta) i inne. Na tych figurach zaszczytnych również mogą być umieszczone mobilia.
Kilka przykładów:
- czerwona głowa gryfa w polu błękitnym - herb Szczecina
- złota syrena w polu czerwonym - oczywiście Warszawa
- czarny niedźwiedź wspięty (stojący) w polu srebrnym - Berlin
- trzy złote lwy kroczące w słup (ułożone pionowo) w polu czerwonym - któraś z wersji herbu Anglii
- czerwony wół kroczący w polu srebrnym - herb Ciołek, Stanisława Augusta Poniatowskiego
- klin srebrny w polu czerwonym, na nim trzy pierścienie o przeciwnej tynkturze - to z Sapkowskiego, ale fajne blazonowanie (opis słowny - na to też są ścisłe reguły)

Hm... na razie wystarczy, jak kogoś temat zainteresuje to zachęcam do własnych studiów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:31, 07 Lut 2014    Temat postu:

Ekonomia i ekwipunek.
Oczywiście pójdziemy małymi skrótami - po pierwsze ze względu na luki w wiedzy, po drugie ze względu na misz-masz ogólny jaki panował w Europie w interesujących nas czasach, po trzecie ze względu na fun, bo pewnie nie będziecie się chcieli zbytnio wgłębiać w zagadnienie.
Jeśli chodzi o waluty - skorzystamy z doświadczeń już nabytych i zachowamy podział
1 grzywna = 100 groszy = 10000 miedziaków (pensów, fenigów, su).
Wartość grosza będziemy traktować jako podstawową, przy ewentualnych porównaniach cen, które się znajdą w źródłach - czyli grosz nasz będzie równy groszowi historycznemu, ale grzywna już nie.
Skąd brać pieniądze?
Oczywiście podstawowym źródłem utrzymania szlachty jest majątek. Przeciętny dochód szlachcica będzie się kształtował w granicach 30-300 grzywien rocznie (mowa o szlachcie średniej).
Inne źródła dochodu - handel, rzemiosło, oczywiście również mogą być istotne i niemałe ale będą stanowić domenę mieszczaństwa, która to warstwa w interesujący nas czasie jest coraz bogatsza i bardziej wpływowa. Oczywiście prawnie i obyczajowo są wciąż w znacznie gorszej sytuacji.
Inne źródła dochodu szlachty wiążą się oczywiście z rzemiosłem wojennym. Podczas wojen żołdu szlachcic raczej nie otrzymuje - w przeciwieństwie do żołdaka (potem spolszczonego na żołnierza), który to wyraz był pogardliwy i dopiero w XIX w. utracił swój pejoratywny wydźwięk.
Mimo, że na wojnę trzeba się wyposażyć samodzielnie, utrzymać podczas niej (dotyczy to także pocztu czyli zbrojnych sług, których się zabiera ze sobą) i pensji z tego nie ma to i tak per saldo wychodzi się na swoje - oczywiście dzięki łupom. Z tego względu ludzie (cywile) tak się bali wojen - szansa, że zginie się podczas oblężenia była nieduża, ale w trakcie następującej po nim grabieży, no, cóż, spora. Tu też jest kilka ciekawych obyczajów - żeby nikt nie był stratny często w zorganizowanych oddziałach (np. w ramach chorągwi), zagrabione łupy każdy rycerz oddawał do wspólnej puli a dowódca dokonywał sprawiedliwego podziału. Na pewno taka zasada będzie normą wewnątrz pocztu - a jeśli sprytny pachołek spróbuje coś cichaczem uszczknąć dla siebie, cóż, zasługuje na chłostę lub inną, dotkliwszą nawet karę.
Podczas wojny oprócz łupów mamy jeszcze jedno istotne źródło dochodów - okupy. Jeśli rycerz zabije innego, nie ma z tego wiele. Natomiast jeśli weźmie go do niewoli, ha - okup to nie były byle jakie pieniądze. Oczywiście zależało to od bogactwa wziętego do niewoli, ale myślę, że kwota korespondująca z rocznym dochodem nie jest od rzeczy.
Jeśli chodzi o szabrowanie ekwipunku pokonanych - to jest to możliwe i w pewien sposób dochodowe, ale konkurencja tu duża. Wink W trakcie bitwy nie ma na to czasu a po jej zakończeniu trzeba się spieszyć, żeby zdążyć przed chłopami, którzy czekali gdzieś w chaszczach aż rycerze skończą się tłuc i będzie można ograbić ich ciała. Wątpliwe, żeby wycieńczony wielogodzinną walką rycerz miał ochotę na coś takiego.
Tyle w czasie wojny, która jak widać potrafiła nieźle poprawić stan kasy przeciętnego szlachcica - nic dziwnego, że wielu wyglądało jej niczym kania dżdżu. A w czasie pokoju?
W czasie pokoju były oczywiście turnieje - z nagrodami dla zwycięzców, ale nie z tego brała się kasa w turniejach - w końcu pulę zgarniał tylko jeden. Obyczaj rycerski stanowił, że koń i zbroja pokonanego należą do zwycięzcy - a to były drogie rzeczy. Nie wyglądało to w ten sposób, że do zbierającego się z ziemi rywala podbiegali pachołkowie zwycięzcy, żeby odrzeć go z pancerza - turniej był festiwalem manier i obyczajności, widowiskiem sportowym dla elit. Po prostu pokonany wypłacał zwycięzcy równowartość tego co należało się przeciwnikowi - w końcu, to była jago zbroja, robiona na zamówienie, oraz koń, który był do niego ułożony - kto inny miałby z tego korzystać? Jak widać, jeśli wygrało się jedną rundę - wychodziło się na swoje. W ten sposób wykształciła się warstwa rycerzy turniejowych, porównywalna do współczesnych sportowców, którzy jeździli po Europie, od turnieju do turnieju i bogacili się na nich. Taki Zawisza Czarny sobie w ten sposób całkiem nieźle radził - w swoim czasie byłby nr 1 w rycerskim odpowiedniku rankingu ATP.

Przed chwilą mi wsiorbało to nad czym się męczyłem od godziny, więc w skrócie, bo mnie szlag trafi.
Utrzymanie:
wg zasady 1grosz=10pln, z uwzględnieniem specyfiki epoki
Zbroja:
zależnie od absorpcji (ceny w grzywnach)
10: 2 grz.
11: 3
12: 4
13: 6
14: 9
15: 15
wyżej, to już od decyzji MG
Koń:
zależnie od statów - będziemy indywidualnie rozpatrywać przypadki ale żeby był obraz
średnie staty: cena w grzywnach
10:1,2
11:2
12:3-4
13:8-10
jakoś tak
Broń:
miecz - 30 gr
topór - 5 gr
kopia - 15 gr
tarcza - 15 gr

sorki , że ta druga część po łebkach ale się zirytowałem

Na początek macie pancerze o absorpcji 10 i konie o współczynnikach 10. Z oręża miecz, tarczę, kopię i co tam chcecie, byle bez przesady.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slipu dnia Pią 15:34, 07 Lut 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:10, 11 Lut 2014    Temat postu:

Konie
Tak na początek - ja się na tym nie znam. Nie siedziałem, nie jeździłem, nie czyściłem, nie jestem jakimś fanem końskiego wdzięku. Moja wiedza pochodzi z książek, jest czysto teoretyczna. Mogą być nieścisłości.

Koń dla rycerza jest ważny - myślę, że już mieliście okazję się o tym przekonać. Na pewno jest ważniejszy niż sługi, a bywa i tak, że ważniejszy niż żona i dzieci (chociaż to już przesada). O konia się dba, hołubi i nie skąpi na niego grosza. Często traktuje się konia lepiej niż siebie - jeśli nocujecie zimą w małej chatce - koń i wy jesteście w chacie, służba nocuje na dworze. Jeśli zmieścicie się wy albo koń... ciężki wybór ale - o ile nie zamarzniecie w nocy - w chacie nocuje koń. Jeśli sługa uderzy batem waszego konia w przypływie frustracji - macie pełne prawo, ba, nawet powinność, takiego sługę wybatożyć. Nikt nie potraktuje was jako okrutników, najwyżej osoby o miększych sercach (niewiasty, duchowni) mogą prosić abyście okazali miłosierdzie.
Koń żyje jakieś 25-30 lat, waży (dorosły) od ok. 300 kg nawet i do 1000 kg. wysokość w kłębie (miejce nad przednimi nogami konia, najwyższy punkt grzbietu) to jakieś 150-160cm (chociaż w tym czasie mierzy się je raczej w dłoniach). Pod siodło nadaje się w wieku 3 lat - kilkunastoletni już nie. Może ewentualnie służyć jako reproduktor.
O konia należy dbać należycie - właściwie karmić i pielęgnować.
Koń musi jeść paszę treściwą (owies, otręby) i objętościową (siano, trawa) - oba rodzaje są potrzebne. Dla waszych koni to będzie dziennie ok. 3kg owsa i 6kg siana. Źle karmiony będzie słabł a w końcu zdechnie. Nie będziemy się tym w trakcie gry dokładnie przejmować, ale w pewnych sytuacjach może to mieć znaczenie (np. podczas długich marszów po zniszczonym wojną terenie). Koń to nie samochód, tylko żywe stworzenie - męczy się, poci, marznie. Szczerze mówiąc, o higienę konia będziecie bardziej dbać niż o własną. Po dniu jazdy konia trzeba rozkulbaczyć - zdjąć cały osprzęt do jazdy, oczyścić - czyli powycierać z potu i brudu, napoić, nakarmić, przykryć suchą derką w razie potrzeby. Jeśli tego nie zrobicie, koń dostanie odparzeń pod siodłem, stanie się nerwowy, nie da się dosiąść, może nabawić się urazu psychicznego i całkiem zostać zmarnowany.
Tutaj komentarz do ostatniej sesji - może stąd wynikał rozdźwięk mój z Mariuszem - oczywiście Nigral w stajni stał rozkulbaczony - więc złodzieje, np. z pośpiechu mogli rzędu nie wziąć ze sobą.

A propos osprzętu do jazdy - w skrócie określa się go jako rząd. Nie będziemy się rozdrabniać, czym różni się kiełzno od munsztuka czy wodze od kantara, ale dobrze jeśli będziecie mieli jakieś tam pojęcie. Żeby konia przygotować do jazdy kładziemy mu na grzbiet specjalną derkę (czaprak), na to ewentualnie kropierz (ten płaszcz co okrywa cały tułów konia), na to kulbakę (siodło), zapinamy ogłowie, czyli wszystko co jest do kierowania koniem potrzebne. To ogólnie są drogie rzeczy, często bogato zdobione - cena rzędu może być porównywalna z ceną konia (stąd koń z rzędem w przysłowiu). Siodło rycerskie jest dość charakterystyczne - ma bardzo wysokie łęki (czyli te oparcia z przodu i z tyłu) - służą temu żeby rycerz nie spadł z konia jak pierdyknie w coś kopią podczas szarży.
Rasy, płeć, maść.
W interesującej nas epoce trudno mówić o rasach koni - i nie wynika to z braku źródeł. Hodowla koni była w cholerę ważna i o koniach pisze się dużo ale po prostu nieusystematyzowana. Każdy egzemplarz konia był traktowany indywidualnie. Co prawda jest pewna klasa koni, i to rycerskich właśnie, o nazwie destriery, więc przyjmiemy, że oznacza to konia dla rycerza.
Dorosły koń może być ogierem, klaczą lub wałachem. Nie ma żadnej ujmy w tym, że ktoś jeździ na klaczy lub wałachu. Klacze oczywiście są zwykle mniejsze, a koń dla rycerza musi być silny, więc tylko dlatego osobniki męskie są popularniejsze. Wałaszy (kastruje) się konie wtedy kiedy koń jest zbyt agresywny jako ogier i nie da się go wyszkolić. Raczej nie będzie to odzwierciedlone w mechanice - oczywiście jest fajny przykład fabularny, w Grze o Tron, podczas pojedynku Lorasa z Górą, ale to wyjątek potwierdzający regułę.
[link widoczny dla zalogowanych]
Są zdjęcia, dokładny opis, przydatne dla nadania kolorytu. Bez znaczenia dla mechaniki.
W razie wu proszę pytać, cobyśmy mieli jak najmniej rozdźwięków.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slipu dnia Wto 14:13, 11 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:54, 12 Lut 2014    Temat postu:

Pojedynki i turnieje
Jak zwykle miałem problem w tym, żeby złapać złoty środek między prawdą historyczną (jakże często niepewną) a znanymi z popularnej kultury motywami, które chcielibyśmy (chciałbym?) widzieć w trakcie gry.


Pojedynki
Te będą się dzielić na dwa rodzaje - ordalia, czyli uznany w średniowiecznym prawodawstwie środek dowodowy, oraz pojedynki honorowe.
Ordalia, czyli sądy boże, miały różne formy - m.in. próbę wody zimnej, próbę wody gorącej, próbę żelaza i najbardziej nas tu interesującą próbę walki (chociaż pozostałe też są klimatyczne Very Happy). Dochodziło do niej w ten sposób, że sąd nie mogąc (lub nie chcąc) wydać wyroku w inny sposób, zostawiał Wszechmogącemu wskazanie, która strona ma rację. Tutaj forma pojedynku będzie ściśle ustalona - walczy się pieszo, przy użyciu tarcz oraz mieczy lub kijów. Rycerze walczą mieczami, chłopi kijami. Jeśli dochodzi do starcia między rycerzem a chłopem, walczy się taką bronią jaka przypisana jest pozwanemu - tj. rycerz, który pozywa chłopa sięga po kij, chłop pozywający rycerza walczy mieczem. (Mechanicznie: kij = maczuga). W pewnych przypadkach strony mają prawo wyznaczenia zastępcy - konkretnie mogą to zrobić członkowie rodziny królewskiej, kobiety, duchowni, osoby niepełnoletnie (21-) bądź starcy (60+) oraz osoby chore. Ten, kto walczy w czyimś imieniu nazywa się szampierzem - ale nie ma obowiązku korzystania z jego usług. Zwycięzca w zasądzonym pojedynku wygrywa proces - Bóg z pewnością nie dopuściłby do tego aby niewinny przegrał.
Pojedynek honorowy to troszkę inna bajka - wyewoluował on, rzecz jasna, z pojedynku sądowego, ale jest sprawą "cywilną". Czyli dwaj rycerze, którzy z jakiegoś powodu weszli w spór (np. doszło do obrazy) decydują się sprawę rozstrzygnąć w walce - jeden wyzywa drugiego. Wybór oręża jakim walczą, przysługuje wyzwanemu. Tutaj oczywiste są przykłady fabularne - Zbyszko z Bogdańca pojedynkujący się z Krzyżakiem Rotgierem ("na miecze krótkie alibo długie, pieszo alibo konno...") przy użyciu toporów albo scena z "Narrenturm" gdzie raubritterzy sięgają po rucznice (strzelby). Takie sceny chciałbym w trakcie przygód widzieć, mimo że niekoniecznie są one realne historycznie.

Turnieje
Oczywiście nie może zabraknąć tak ważnego elementu kultury rycerskiej. Turniej jest wielkim wydarzeniem towarzyskim, tutaj robi się politykę, zawiera znajomości, uzgadnia małżeństwa, chwali strojem i bogactwem (wbrew biblijnemu nakazowi pokory średniowieczna szlachta to straszne fanfarony). Jednak solą turnieju jest walka. Ale nie na śmierć i życie - ma być toczona wg zasad honorowych i sportowo, nad czym czuwa sędzia wyznaczony przez organizatora. Przed turniejem ma on prawo wykluczyć z udziału w turnieju zawodników, którzy wykazali się w przeszłości niehonorowym zachowaniem. Starcia mogą przybierać dwie różne formy - gonitwy w szrankach albo buhurt.
Gonitwy w szrankach (niem. stehen über schranken, fr. la jouste) mają przebieg ściśle uregulowany. Szranki - pole walki turniejowej są przedzielone długim, niskim płotkiem, rycerze stają konno po jego przeciwnych stronach, w przeciwległych końcach. Na dany przez sędziego znak, pochylają kopie i ruszają do szarży. Gonitwę kończy upadek jednego z jeźdźców z konia - jeśli obaj trzymają się w siodłach, najeżdżają na siebie ponownie. Aż do skutku. Niedozwolone jest atakowanie kopią konia - tak niehonorowy czyn oznacza automatyczną porażkę i reputacja na tym cierpi.
Buhurt przybierał co prawda wiele różnych form, ale w interesującym nas czasie będzie to ćwiczebna bitwa. Rycerze uczestniczący w buhurcie podzieleni są na dwie drużyny, które stają naprzeciw siebie. Każda z drużyn ma swoją bezpieczną strefę, do której mogą się schronić kontuzjowani w boju uczestnicy. Walczy się przy użyciu broni stępionych bądź drewnianych, w pełnych zbrojach - turnieje nie mają na celu zabijania się, a jedynie ćwiczenia i pokazanie swojej sprawności bojowej.
Rzecz jasna w realiach średniowiecza zdarzały się wypadki podczas turniejów, czasem śmiertelne ale o ile nie będzie to miało znaczenia dramatycznego, podczas naszych sesji będziemy unikać takich sytuacji. Co ciekawe, turnieje były domeną ściśle rycerską - Kościół potępiał je a zmarli podczas turnieju byli uznani za grzeszników, którym nie przysługuje pochówek w poświęconej ziemi.

Na koniec genialna scena wyzywania na pojedynek, z "Narrenturm"
Wśród rosnącego wściekłego pomruku Hayn von Czirne dobył nagle miecza, machnął nim, aż zaświszczało.
– A pakliby – ryknął – przeciwił się kto temu, com rzekł, lubo mniemał, że łżę, pakliby któremu to nie w smak było, tedy prosim tu, na plac! Wnet żelazem rzecz rozstrzygniem. Nuże! Czekam! Psia mać, od Wielkanocy nikogo nie ubiłem.
– Niepięknie postępujecie, panie Hayn – powiedział spokojnie Markwart von Stolberg – Godzi się to?
– Nie tyczy się, com rzekł – Czirne jeszcze bardziej wysunął żuchwę – ani was, cny panie Markwarcie, ani imć pana Traugotta, ni w ogóle nikogo ze starszyzny. Ale swoje prawa znam. Z gromady wyzwać mi wolno.
– Jać tylko mówię, że to niepięknie. Wszyscy was znają. Was i wasz miecz.
– Tedy co? – parsknął zbój. – Mam, by mnie nie poznawano, za dziewkę się przebierać, jak Lancelot z Jeziora? Rzekłem, prawa swoje znam. A i oni je znają. Tu stojąca gromada posrańców z drżącymi łydkami.
Raubritterzy zaszumieli. Reynevan widział, jak stojącemu obok Kottwitzowi krew z wściekłości odpłynęła z twarzy, usłyszał, jak Wencel de Hartha zgrzytnął zębami. Otto Glaubitz porwał za rękojeść i zrobił ruch, jakby chciał wystąpić, ale Jaśko Chromy złapał go za ramię.
– Nie próbuj – mruknął. – Jemu spod miecza jeszcze nikt żywy nie uszedł.
Hayn von Czirne znowu wywinął mieczyskiem, przeszedł się, brzęcząc ostrogami.
– No i co, pierdziwory? – zagrzmiał. – Co, gównoluby? Nikt nie występuje? Wiecie, za co was mam? Za dupy wołowe was mam i dupami wołowymi ogłaszam! A co? Może kto zaprzeczy? Może się który poważy kłam mi zadać? Co, nikt? Tedy wszyscy, co do jednego, jesteście pierdoły, fafuły i cienkobździeje. I ogólna hańba dla rycerstwa!
Rycerze rabusie szumieli coraz donośniej, Hayn zdawał się jednak tego nie dostrzegać.
– Jednego – ciągnął, wskazując – tylko widzę między wami mężczyznę, o, tam stojącego Bożywoja de Lossow. Zaiste nie pojmuję, co taki czyni między gromadą wam podobnych popaprańców, porwiszów i łupikotów. Pewnie sam zszedł na psy, tfu, wstyd i srom.
Lossow wyprostował się, skrzyżował ramiona na ozdobionej herbowym rysiem piersi, bez lęku wytrzymał spojrzenie. Nie poruszył się jednak, stał z kamienną twarzą. Jego spokój wyraźnie rozzłościł Hayna von Czirne. Zbój poczerwieniał, wziął się pod bok.
– Kozojeby! – zaryczał. – Kiernozy nieskrobane! Obszczybruzdy! Wyzywam was, słyszycie, fajdanisy? No, który stanie? Pieszo lub konno, zaraz, tu, na tym placu! Na miecze lub na topory, na co zresztą chcecie, wybierajcie! No, który? Może ty, Hugonie Kottwitz? Może ty tam, Krossig? Może ty, Rymbaba, gnoju jeden?
Paszko Rymbaba pochylił się i złapał za miecz, szczerząc zęby spod wąsów. Woldan z Osin chwycił go za ramię, osadził w miejscu ciężką ręką.
– Nie błaznuj – syknął. – Życie ci niemiłe? Jemu nikt nie dostoi.
Hayn von Czirne zarechotał, jak gdyby dosłyszał.
– Nikt? Nikt nie wystąpi? Nie ma odważnego? Takem myślał! A, wy portkosraje! Psie chwosty! Dybidzbany! Garnkoskroby!
– A kurwa twoja mać! – wrzasnął nagle, występując, Ekhard von Sulz. – Hardopyszku! Gębaczu! Nadmidupo! Wychodź na plac!
- Stoję na nim – odrzekł spokojnie Hayn von Czirne. – Na co się spróbujemy?
– Na to! – Sulz uniósł samopał. – Hardyś, Czirne, boś gracz na miecze, mocarz na topory! Ale ninie idzie nowe! Oto nowoczesność! Równe szansę! Będziemy się strzelać!
Wśród wrzawy, jaka się podniosła, Hayn von Czirne podszedł do konia, po chwili wrócił, niosąc strzelbę. Jeśli zaś Ekhard Sulz miał zwyczajną piszczałę, prostą rurę na kiju, bronią Czirna była artystycznie wręcz wykonana rucznica, z graniastą lufą osadzoną w wyprofilowanym dębowym łożu.
– Niechaj będzie tedy broń ognista – ogłosił. – Niechaj będzie nowoczesność w domu i w zagrodzie. Wytyczcie szrank.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slipu dnia Śro 17:09, 12 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 8:27, 13 Mar 2014    Temat postu: Kanon lektur ;)

Poniżej kilka utworów literackich i filmowych, które są dla mnie inspiracją przy prowadzeniu tej kampanii.

1. Braveheart.
Momentami nieznośnie patetyczny ale jednocześnie jest to jest z najzajefajniejszych filmów w moim życiu. No i zbieżność czasu i miejsca z realiami kampanii jest zbyt duża, żeby ją zignorować. Oczywiście nie jest to dokładna ilustracja tego, jak wygląda Morbray i okolice, ale w warstwie wizualizacyjnej dużo mi ten film pomaga. Nie ma też tam elementów fantastycznych, więc tutaj jest pewien rozjazd. No i szkoda, że OST jest stosunkowo słaby... choć może dobrze, bo byśmy niczego innego podczas gry nie słyszeli.

2. Trylogia husycka.
Co AS, to AS. Oprócz walorów językowych i fabularnych, polecam zwrócić uwagę na natężenie elementów fantastycznych - jest tam dokładnie takie, jakie chciałbym uzyskać.

3. Robin z Sherwood
Serial brytyjski z lat '80 ubiegłego wieku, z Michaelem Preadem w roli tytułowej. Jako dziecko byłem rozczarowany niedostateczną egzaltacją bohaterów, zrozumienie przyszło później. Oczywiście z dzisiejszej perspektywy niektóre elementy (zwłaszcza sceny walk) są po prostu śmieszne, ale to świetny serial. Bardzo dobra proporcja elementów fantastycznych (Herne the Hunter, yeeee) i cudowna (też magiczna) muzyka Clannad.

4. Henryk V
Adaptacja dramatu Szekspira, z Kennethem Brannaghem w roli głównej i jako reżyserem. Język może odstręczać, bo to czysty Szekspir, batalistyka też nie zachwyca w dzisiejszych czasach ale to wyjątkowa pozycja.

5. Imię róży.
Nie ma tu rycerzy co prawda, ale jest scenografia, kostiumy, fabuła i duch średniowiecza w pełnej krasie.

To było pięć pozycji podstawowych - oprócz tego warte uwagi:
"Krzyżacy" Ekranizacja Forda z dzisiejszej perspektywy no nie daje rady po prostu, ale to tylko Odyseja kosmiczna jest nieśmiertelna. Sienkiewiczowska fabuła oczywiście się broni.
"Joanna d'Arc" z Jovovich i genialnym Hoffmanem. To jest dobry film, chociaż jak na ilustrację settingu ma zbyt specyficzny charakter. Ale choćby dla kreacji Dustina warto go obejrzeć.
"Głos". Bardzo mało znany i strasznie trudno dostępny (nigdzie nie znalazłem - jak się komuś uda to będę wdzięczny za informacje) film Kondratiuka z 1991. Nie jest to też film łatwy w odbiorze. Ale na mnie wrażenie zrobił.
"Filary Ziemi". To jest strasznie eklektyczny serial, ale podobał mi się. I to nie tylko ze względu na biust Hayley Atwell.
Liczne adaptacje historii Robin Hooda są zwykle takie se ale coś tam z klimatu mają. Ta z Costnerem i ta z Crowem, mimo że to kiepskie filmy, jakąś tam ilustracją mogą być.

A teraz indeks Very Happy
"Obłędny rycerz". Ja nie rozumiem konwencji tego filmu. Ani to "Faceci w rajtuzach" ani film na poważnie. Z tego względu nie nadaje się do niczego.
"Królestwo niebieskie". Brrr. Ciary mnie przechodzą jak tylko pomyślę. Asurd na absurdzie, mimo, że fakty na których oparta jest fabuła są historyczne.
Kurka, mało coś książek. No ale na siłę nie będę wymyślał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slipu dnia Czw 16:54, 13 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slipu




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:51, 06 Kwi 2015    Temat postu:

Prawo i porządek

Postaram się tu wyjaśnić dwie sytuacje, które miały miejsce w toku kampanii - podczas pierwszej sesji, kiedy Alek próbował szukać jakichś stróżów prawa, aby zgłosić im zamordowanie bandytów i podczas ostatniej, kiedy Mariusz wdał się w spór ze strażnikami odnośnie działań "w imieniu prawa".

1. "To wy jesteście policja"
Takiego uproszczenia użyłem w trakcie pierwszej sesji i, o ile wówczas spełniło ono swoje zadanie, to, jak widać, w miarę zagłębiania się w świat średniowiecza, nie wytrzymało próby czasu. Generalnie, w średniowieczu, monarchii, nie ma charakterystycznego dla społeczeństw demokratycznych trójpodziału władzy. Władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą dzierży monarcha. Oczywiście nie jest w stanie zarządzać wszystkimi problemami swojego królestwa, dlatego deleguje część odpowiedzialności na swoich wasali - hrabiów, ci na swoich - baronów i ci w końcu na swych lenników rządzących poszczególnymi majątkami. W ten sposób tworzy się feudalna drabina, każdy odpowiada za swoje lenno. Na swoim obszarze odpowiedzialności dany feudał dzierży pełnię władzy, w tym oczywiście musi pilnować przestrzegania prawa.
Wy, jako rycerze barona Morbray pełnicie rolę jego podwładnych i organów ścigania, na terenie baronii Morbray bo tam rozciąga się jego jurysdykcja. Jeśli znajdziecie się na ziemiach innego arystokraty, będziecie (w kwestii kompetencji) traktowani jak, powiedzmy, policjant z Nowego Jorku w Los Angeles (u nas policja jest państwowa, nie municypalna, więc przykład z Polski nie byłby do końca właściwy). Oczywiście na swoich ziemiach baron, czy też inny feudał, jest nie tylko komendantem policji ale też sędzią, więc może przestępcę nie tylko schwytać ale również osądzić i wykonać wyrok - część z tej odpowiedzialności deleguje na was. Myślę, że to porównanie pozwoli wam znaleźć swoje miejsce w średniowiecznym wymiarze sprawiedliwości.
2. W średniowieczu nie ma prokuratury
a co za tym idzie nie ma przestępstw ściganych z urzędu. Żadnych. Żeby ścigać winnego jakiejś zbrodni, musi się znaleźć ktoś, kto o tę zbrodnię oskarży. Oczywiście, w większości przypadków taki ktoś się znajdzie bez trudu - szlachcic może oskarżyć o zabicie swego chłopa, karczmarz o zniszczenie drzwi, ojciec o pobicie swego syna, nierządnica o gwałt i pobicie.
Mogą się jednak zdarzyć takie sytuacje, że nikt nie będzie zainteresowany szukaniem sprawiedliwości czy choćby prowadzeniem śledztwa - nikt nie oskarżałby barona o powywieszanie Irlandczyków po bitwie czy was o zabicie rabusiów Nigrala albo zbójców kryjących się w jaskiniach. Gdyby strażnik miejski znalazł rano zwłoki jakiegoś plebejusza (kogoś, kto mieszka mieście ale nie jest jego obywatelem) w rynsztoku, wzruszyłby ramionami, kazał katu zapakować truchło na wózek i zakopać gdzieś pod cmentarnym płotem. Nie ma oskarżyciela - nie ma przestępstwa.
3. Miasta
Nie wyjaśniłem tego dostatecznie ostatnio, więc nadrobię. Miasta to w późniejszej części średniowiecza rzecz nowa i jako taka, łamiąca dotychczasowy porządek społeczny. Ponieważ miasta są ośrodkami handlu, rzemiosła i ogólnie postępu, mieć je się opłaca - dlatego powstają. Żeby zaś powstawały szybciej, władcy, którzy chcą miasta w swoich włościach mieć, nadają im przywileje - w skrócie chodzi w nich o to, że mieszkańcy rządzą się sami. W oczywisty sposób łamie to dotychczasowy układ sił, bo rada miejska staje się niejako "zbiorowym szlachcicem". Stąd zaczyna się tworzyć stan mieszczański. Czyli, odnosząc się do wydarzeń z przygody, kompetencje prawne będąc w mieście macie podobne, jakbyście byli we włościach innego szlachcica.
Jakoś to, mam nadzieję, rozjaśnia mroki średniowiecza Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Azuria Strona Główna -> Sesje / Kampania Rycerska Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin